Miałam zrobić z tego symulowany dialog, ale mi się odechciało. Generalnie jest tak: Doświadczenie mam zerowe, bo nigdzie nie pracowałam. Nigdzie nie pracowałam, bo dopiero zaczęłam studia. Dopiero zaczęłam studia, więc mam dużo godzin, więc nie mogę pracować na pełen etat, a nawet może i na pół etatu. Studiuję i nie widzę, więc potrzebuję pracy zdalnej. Nie mam żadnego doświadczenia, nawet najmniejszego. Nie mogę mieć pracy nieprzerywanej przez 7-8 godzin, bo przecież studiuję. Nie kształcę się w żadnym kierunku IT, ekonomicznym, marketingowym. Za skarby nie będę pracować "na słuchawce", agitując i nakłaniając ludzi do rzeczy, które muszą zrobić.
Dziwicie się, że się poddałam>
Fakt, tyle, że nie wszystkie oferty dla niepełnosprawnych mogą być do ogarnięcia przez niewidomych, zwłaszcza całkowicie.
W takiej sytuacji praca się zawsze znajdzie. Na słuchawce, przy wypełnianiu ankiet, nawet w ochronie czy przy ogarnianiu SEO. Pełno jest takich ofert, paradoksalnie zwłaszcza dla niepełnosprawnych. Ale nie trzeba szukać tylko na portalach/grupach tylko dla NO, ale także na portalach typowo pracy poświęconych.
Znaleźć niszę, łatwo się mówi, ale nie każdy niewidomy jest wybitny i kreatywny – tak samo jak widzący. Niektórzy chcą pójść do roboty, dostać wypłatę i koniec.
ale podane przez ciebie przykłady też pokazują, że jak się uprzeć, można znaleźć swuj kącik
Hm, dowiedziałaś się prawdy. Jedyne co musimy zrobić to ocenić uczciwie swoje możliwości i znaleźć swoją niszę, która pozwoli nam wyrwać z tego brutalnego rynku coś dla siebie. Pracuję w studiu nagrań, ale swoim i jest to moja nisza. Działam na otwartym rynku mając świadomość słabej konkurencyjności, ponieważ osoby widzące oprócz pracy w swoim studiu mogą pracować przy emisji w radiu, tv, nagłaśniać duże koncerty, widowiska, czy nagrywać i miksować w dowolnym studiu. Ja tego zrobić nie mogę, więc pozostaje mi praca u siebie. Idzie mi całkiem dobrze. Mój przyjaciel jest lingwistą po UW, szukał pracy, ale ostatecznie tak się zraził, że tylko udziela lekcji prywatnych i czasem idzie do sądu bo jest tłumaczem przysięgłym. Jak to mówią nie ma letko, hehe.
Super. Dużo się dowiedziałam. :p
Na całym świecie sytuacja jest podobna. Badania pokazują, że konkurencyjność ślepowronków jest na poziomie 18%, więc jaki pracodawca będzie zainteresowany takim pracownikiem? Chyba tylko gdy go zmusi prawo i konsekwencje finansowe, dlatego kończymy w fundacjach dla ułomnyś, w telemarketingu i w instytucjach państwowych zobligowanych do przyjęcia niepełnosprawnego.
Cóż, zależy to, gdzie się szuka, bo jeżeli na rynku… hm, właściwie jak nazwać rynek ten taki, że tak powiem, nie otwarty?
No w każdym razie na rynku dla niepełnosprawnych, to właśnie często się szuka co kilka miesięcy. :p
Czy się uda zależy tylko od pracownika.
No nie wiem… Tu normą jest to, żę przyjmuje się pracownika najpierw na 3 miesiące, potem jeszcze na trochę, a potem ewentualnie na stałe.
ja właśnie dla tego nie próboję, bo wiem że to by było tylko na czas ograniczony.
a jak niemam dostać pracę chociaśby na 10 czy 15 lat, t onie ma to sensu, żeby co 3 miesiące coś innego szukać.
W Polsce takie osoby zawsze mogą zaszaleć i pobawić się w projekty w rodzaju "zatrudnimy ślepych na 3 miesiące, niech się cieszą, żę dostaną jakiś grosz, a potem i tak ich pewnie zwolnimy, bo nie potrzeba nam tylu pracowników". 🙂
a ja mam 39 lat, i jeszcze nigdzie nie pracowałam.
i szcerze, nawet nie będę już próbować w tym wieku czegoś szukać.
bo kogo już interesuje ktoś, kto w mojim wieku nigdzhie nie pracował?
taki pracownik nikomu nie jest potrzebny.
Zupełnie się nie dziwię. Skończyłam studia jakiś czas temu. Obecnie mam ten sam problem. Też za żadne skarby nie siądę na słuchawce. Siedziałam przez pół roku – dziękuję, dosyć, nigdy więcej. Też się powoli poddaję. Jestem oczywiście zarejestrowana w cudownych pośrednictwach pracy, ale póki co, nic ciekawego z tego nie mam.
Znajomość Języków daje spore możliwościi. Jednak trzeba mieć łeb na karku i działać, a nie myśleć, że się zrobi. SPójrz na naszego Bardzo uzdolnionego Przyjaciela. Zna kilka języków, tłumaczy i żyje z tego, bo nie biadoli tylko pracuje. Myślisz, że po niewidomemu że tak powiem łatwo jest nauczyć się egzotycznego języka? Dostęp do słowników itd. on to osiągnął i to w tak młodym wieku. Można? można.
Stypendia mam wszystkie możliwe. Problem w tym, że w mojej rodzinie dochód jest, co tu dużo mówić, za wysoki, co widać tylko w papierach. Moja mama ma działalność gospodarczą, co sporo komplikuje, a cyferki widać niestety tylko w rubryczkach. Ogranicza to jednak znacznie moje możliwości w kwestii stypendiów.
Możesz spróbować składać wnioski o różne stypendia na uczelni (jakieś socjalne, naukowe, czy dla niepełnosprawnych, na mojej uczelni nazywane specjalnymi). Ja tak robię już od kilku lat, do tego udzielam korków i pracować nie muszę na razie. Chciałabym założyć własną firmę i wykonywać tłumaczenia jako freelancer, albo mieć jakichś wspólników, ale niewielu. Rynek trzeba zawsze analizować, ale nie musowo, moim zdaniem, koniecznie na niego wskakiwać pełną parą jeszcze przed ukończeniem studiów.
Jest problem z rynkiem pracy. Jestem w szkole policealnej i też szukam roboty, bo z poprzedniej się zwolniłem, a pracowałęm w call center i miałem dosyć. Doskonale ciebie rozumiem.
Ale w zasadzie nie muszą. Możesz udzielać korków z języków poprostu na zasadzie konwersacji. Z czasem, oczywiście jak już zdobędziesz kwalifikacje, mogłabyś też na przykład może pracować jako tłumacz. Moja niewidoma koleżanka właśnie tak pracuje i robi to zdalnie.
Myślałam o tym. Ale jak? Takie korki często wykorzystują ćwiczenia interaktywne, multimedialne…
Może jakieś korki z języków via net?
Niekoniecznie. Wiesz dlaczego? Bo jak w odpowiednim momencie nie wskoczę na rynek, jak nie zrobię tego przed skończeniem studiów, to potem będzie mi ciężko. Bardzo ciężko. Poza tym… cóż… kwestie finansowe. 🙂
Nie, nie dziwię się, ale najpierw skończ studia, a potem pracuj. Wszystkiego nie dasz rady pociągnąć. Wykształć się, a potem szukaj będzie ci łatwiej. 🙂
Lingwistykę Stosowaną z angielskim i francuskim na UW. Problem w tym, że jestem na I roku.
A co studjujesz? Pytam z ciekawości
Ja się nie dziwię. Ja na szczęście mam pracę zdalną, ale nie pracuję, na szczęście, na Callcenter. Tyle tylko właśnie, że moja praca jest pełnowymiarowa niestety, więc… ciężko tu cokolwiek zaradzić.